Historia pewnego żołnierza

5 maj 2020 | wpis w: Artykuły w prasie

>> Tygodnik Krapkowicki, nr 18 (1147), 5.05.2020, s. 4.


Przełom kwietnia i maja 1945 roku. Możliwe, że ostatni dzień kwietnia albo pierwszy dzień maja. Od ponad sześciu tygodni w tej części Górnego Śląska stacjonują wojska sowieckie, które do Racławiczek wkroczyły 19 marca. W ciągu kilku kolejnych dni Sowieci w pobliskim majątku (śl. majōntek/majõntek, niem. Domäne) zgromadzili zwierzęta gospodarskie (krowy, konie, świnie) oraz różnego rodzaju maszyny rolnicze, które zabrano miejscowej ludności.

Do majątku zaciągnięte zostały także miejscowe, kilkunasto- oraz dwudziestoletnie dziewczyny, których zadaniem było m.in. pilnowanie pasących się na pobliskich łąkach krów. Jedną z takich dziewczyn była 18-letnia wówczas Agnes (Agnieszka), która pewnego dnia, pilnując pasące się krowy, w jednej z pobliskich rzek, razem ze swoją koleżanką Dorotheą (Dorotą) odnalazła zwłoki. Jak się później okazało było to ciało niespełna 34-letniego niemieckiego żołnierza, Aloisego Kleina.

Alois Klein [ze zbiorów prywatnych rodziny Klein]
Alois Klein [ze zbiorów prywatnych rodziny Klein]
Kim był odnaleziony żołnierz?

W mundurze, jaki miał na sobie żołnierz, Agnes odnalazła jego osobiste dokumenty. Te przekazała swojemu ojcu, informując go o zaistniałym zdarzeniu. Ciało żołnierza zostało pochowane 3 maja na cmentarzu parafialnych w Racławiczkach w tzw. „specjalnym rzędzie”.

Było to wydzielone miejsce, w którym w marcu 1945 roku chowano wszystkich tych, którzy padli ofiarą żołnierzy Armii Czerwonej. Byli to m.in. miejscowi mężczyźni, ale także polscy robotnicy przymusowi, którzy pracowali u miejscowych gospodarzy. Według księgi pogrzebów w „Sonderreihe am Zaun” – czyli w „specjalnym rzędzie przy ogrodzeniu”, jak zapisywał to ówczesny proboszcz – pochowano łącznie 14 osób. Jedną z nich był opisywany tutaj Alois Klein, żołnierz 388. rezerwowego batalionu grenadierów. Dzięki odnalezionym przy nim dokumentom, udało się nie tylko zidentyfikować jego personalia, ale również, wiele lat po wojnie, nawiązać kontakt z żyjącymi członkami jego rodziny w Niemczech.

Poszukiwania żyjących potomków

Dzięki szczegółowym informacjom, jakie zapisano w księdze pogrzebów, łącznie z datą urodzenia i dokładnym adresem zamieszkania Aloisego, można było pokusić się o odnalezienie żyjących potomków jego rodziny.

Poszukiwania rozpoczęły się w marcu 2015 roku, kiedy za pośrednictwem mojej znajomej z Niemiec, udało mi się nawiązać kontakt ze stowarzyszenie historycznym „Heimat- und Verkehrsverein” działającym w miejscowości, z której pochodził żołnierz. Jak wielkie było zaskoczenie, kiedy w odpowiedzi zwrotnej otrzymaliśmy informację, iż w miejscowości tej nadal mieszkają osoby o nazwisku Klein i co najciekawsze, jedną z nich jest syn poszukiwanego Aloisego.

Znajomej udało się nawiązać z nim kontakt i jeszcze w marcu umówić na spotkanie. „Byłam wczoraj z mężem u pana Klein’a, 81-letniego dziadka, ale żwawego i umysłowo w dobrej formie. Opowiadał przez godzinę o wydarzeniach z tego czasu i był prawie do łez wzruszony, że grób jego ojca jeszcze istnieje, z czym się w ogóle nie liczył” – wiadomość o takiej treści dotarła do mnie krótko po spotkaniu. Czego więcej chcieć. Po 70 latach ktoś dowiaduje się o istnieniu grobu swojego ojca. Miejsca ostatecznego spoczynku, z którym może się teraz w jakiś sposób identyfikować.

Edgar Klein pokazuje album ze zdjęciami swoich rodziców
Edgar Klein pokazuje album ze zdjęciami swoich rodziców

Bezcenne maszynopisy

Poza wspomnieniami pan Klein podzielił się również rodzinnymi fotografiami oraz dwoma maszynopisami. Pierwszy z nich pochodzi z grudnia 1945, a drugi z lutego 1946 roku. Dzięki tym dokumentom udało się odnaleźć kobietę, wtedy prawie 90-letnią, która w 1945 roku, jako kilkunastoletnia dziewczyna odnalazła ciało żołnierza Kleina. Była nią wspominana tu wcześniej Agnes.

Pierwszy maszynopis to odpis listu napisanego przez Agnes do żony Aloisego. Rozpoczyna się on słowami: „Szanowna pani Klein! Będzie się pani zapewne dziwić, że otrzymała pani pocztę od nieznajomej osoby. Jestem uchodźcą z Górnego Śląska i otrzymałam możliwość napisania do pani kilku słów, gdyż z Górnego Śląska, w polskiej strefie, my Niemcy nie możemy pisać i wysyłać listów [wynika z tego, że w dniu pisania listu Agnes nie przebywała już na terenie Polski – wyjaśnia autor]. Muszę przekazać pani smutną wiadomość o tym, że pani małżonek, Alois Klein, poległ [na wojnie]. Pani małżonek, jak udało mi się ustalić, zginął od strzału głowę”. W dalszej części listu, Agnes opisuje szczegóły związane z odnalezieniem i wyłowieniem zwłok.

List kończy słowami: „Pani małżonek pochowany został na katolickim cmentarzu w Racławiczkach pod Opolem. Może być pani spokojna, że on jest już na tamtym świecie. Jego grób jest ozdobiony kwiatami, również w dniu Wszystkich Świętych, ozdobiony jest chryzantemami i brzozowym wieńcem. W taki sposób przystrajałam ten grób […], a dalej będą to robić moi rodzice. Składam pani serdecznie wyrazy współczucia. Było mi bardzo ciężko przekazać tę wiadomość”.

Drugi maszynopis sporządzono na posterunku policji w Bremen w Niemczech. Jest to zeznanie tej samej Agnes w sprawie odnalezienia zwłok żołnierza. We fragmentach zeznania czytamy: „Po szarym mundurze, pasku z ładownicą i po wojskowych butach, poznaliśmy, że to niemiecki żołnierz. […] W prawej kieszeni marynarki znaleźliśmy portfel, w którym były: pocztowa książeczka oszczędnościowa, prawo jazdy, fotografie, papier do pisania listów oraz buteleczka perfum. Portfel z zawartością zabrałam do domu i go spaliłam, gdyż był przesiąknięty nieprzyjemnym zapachem ludzkich zwłok. Odnalezione dokumenty wziął na przechowanie mój ojciec”.

Rodzina Klein

Ponad rok po rozwikłaniu „Historii pewnego żołnierza” również i ja nawiązałem kontakt z rodziną Klein. Tym razem ze starszym o dwa lata bratem Rudolfem. Dzięki rozmowie udało mi się sprostować kilka kwestii, jak i pozyskać nowe informacje o rodzinie Klein.

Obecnie grób Aloisego jest jednym z dwóch indywidualnych pochówków z 1945 roku, jakie zachowały się do dzisiejszych czasów. Od wielu lat jest on pod opieką jednej z miejscowych rodzin, która opiekuje się także sąsiednim grobem. W nim spoczywa niespełna 12-letni Reinhold Rogosch – jeden z trójki chłopców, który stracił swoje życie w maju 1945 roku, bawiąc się z kolegami amunicją, która wybuchła.

Niech ta historia będzie przykładem na to, że mimo wielu lat jakie upłynęły od zakończenia II wojny światowej, nadal żyją osoby, które oczekują na wiadomości o członkach swoich rodzin. O bracie, ojcu, dziadku albo wujku. O tych, których ostatni raz widzieli 75 i więcej lat temu i po których ślad zaginął.

Grób Aloisego Kleina (po lewej) i Reinholda Rogoscha (po prawej) na fotografii z sierpnia 2017 roku [fot. R. Hellfeier]
Grób Aloisego Kleina (po lewej) i Reinholda Rogoscha (po prawej) na fotografii z sierpnia 2017 roku [fot. R. Hellfeier]