Dom z listem w butelce i makabryczną historią

22 wrz 2020 | wpis w: Artykuły w prasie

>> Tygodnik Krapkowicki, nr 38 (1167), 22.09.2020, s. 10-11.


W sierpniu na naszych łamach opisywaliśmy ciekawostkę historyczną, której głównym „bohaterem” był list w butelce zamurowanej w ścianie domu przy ul. Opolskiej w Smolarni. Wówczas też zapowiadaliśmy, że historia będzie miała ciąg dalszy… A ma ona wątki rodem z horroru.

Dom, w którym znaleziono butelkę, ma ciekawą historię. W latach 30. i 40. XX wieku funkcjonowała w nim piekarnia oraz sklep. Nie ma dokładnych informacji o tym, kiedy go wybudowano. Zachowane relacje mówią o tym, iż budynek ten miał być budowany dwuetapowo. W 1904 r. powstała część mieszkalna (od strony drogi), zaś w roku 1908 część gospodarcza (od strony podwórza), w której w latach 30. XX wieku funkcjonowała piekarnia. O takich latach budowy miały informować inskrypcje, które znajdowały się dawniej na ścianie szczytowej budynku.

Nie wiadomo również, kto wybudował ten dom. Rodzina Kusberów, która w nim mieszkała, w Smolarni pojawiła się dopiero w 1917 r., kiedy to w marcu pochodzący z Górki Prudnickiej Theodor Kusber (1895-1968) ożenił się z Susanną Kasperek (1893-1961) ze Smolarni i przeprowadził się do Smolarni. W kolejnych latach małżeństwu urodziło się kilkoro dzieci: syn Paul (ur. 1919 r., po II wojnie światowej nie wrócił na Śląsk), syn Gerhard (1924-1949) i córka Rosa (1921-1959). Zaś na dwa latach przed ślubem, Kusberom urodził się syn Hubert (ur. 1915).

Piekarnia

Jak wspomniano na wstępie, w zabudowaniach rodziny Kusberów funkcjonowała m.in. piekarnia. Ta znajdowała się w tylnej części budynku, nosiła nazwę Bäckerei-Waren-Handlung Heinrich Joseph i piekarzem był tu – jak wynika z nazwy zakładu – Heinrich Joseph (1911-1944). W maju 1936 r. ożenił się z on pochodzącą z Serwitutu Gertrud Pietruschka (1914-1956), która w późniejszym czasie sprzedawała gotowe wyroby piekarskie.

Zaś w przedniej części budynku mieścił się sklep spożywczy, do którego wejście znajdowało się od strony drogi głównej i jego właścicielem był Theodor Kusber. Ze sklepu można było przejść w głąb budynku, gdzie znajdowała się piekarnia. Kiedy w trakcie II wojny światowej Heinrich Joseph został powołany na front, przez krótki okres piekarnię prowadził syn ww. Theodora – Hubert Kusber, który z wykształcenia był piekarzem. Piekarz Heinrich nie miał już okazji kontynuować swojego fachu. 19.02.1944 r. zaginął na jednym z frontów II wojny światowej i jego losy są do dziś nieznane. Zaś piekarz Hubert po 1945 r. prowadził piekarnię w Racławiczkach, w nieistniejącym współcześnie budynku LZS-u (na placu przed remizą OSP).

Wejście do sklepu na fragmencie widokówki Smolarni z lat 30. XX wieku
Wejście do sklepu na fragmencie widokówki Smolarni z lat 30. XX wieku

Ojciec zadźgał syna

Wiosną 1949 r. w rodzinie Kusberów doszło do tragicznego zdarzenia, którego skutkiem była śmierć najmłodszego z synów Teodora i Zuzanny – Gerarda. Jak jednoznacznie podkreślają starsi mieszkańcy Smolarni, Teodor nie traktował swojej żony dobrze, a między małżonkami często dochodziło do kłótni i zatargów.

Pewnego kwietniowego dnia doszło między nimi do sprzeczki, a jej świadkiem był syn Gerard, który niedawno wrócił z niewoli. Gdy ten stanął w obronie swojej matki, ojciec miał mu powiedzieć, aby nie mieszał się do ich spraw, bo może się to źle skończyć. I tak też się stało. W trakcie sprzeczki Teodor dźgnął swojego syna nożem, ciężko go raniąc. Gerard zmarł 17 kwietnia w szpitalu miejskim w Prudniku wskutek doznanych obrażeń. Pochowany został pięć dni później na cmentarzu w Racławiczkach.

To, co wydarzyło krótko po zajściu, kilka lat temu relacjonowała jedna z mieszkanek Smolarni: „To my tã podjechały i to my wlazły na tyn cyrk. To już tyn Gerard był zarzganyj, ale jeszcze żył. To go potyn klōdziyli do Lisōniōw, bo to ta Lisōńka to byli siostra łod Kusberki. I to wiał, tyn Sarnicki, a jeszcze jedyn, Gusta Kasperek mie sie zdŏ, go kludziyli. A ty rãki musiŏ tak dzierzeć, a ty szczewa to miŏ w tyjch rãkach. To go przeżgnõ przez brzuch” (Jak myśmy tam podjechały, to trafiłyśmy na ten cały cyrk. Gerard był już zadźgany, ale jeszcze żył. Przenosili go później do Lisoniów, bo ta Lisoniowa była siostrą Kusberki. I to wiem, Sarnicki [właściwie Syrnicki – przyp. autor] i jeszcze jeden, wydaje mi się, że był nim August Kasperek, go tam przenosili. Ręce musiał tak trzymać i miał w nich swoje szczewa).

Mieszkańcy Smolarni podczas rozmów podkreślali również, że Teodor za swój czyn nie został ukarany i że mu się po prostu upiekło. Ostatni członkowie rodziny Kusberów mieszkali w tym domu jeszcze w latach 60. XX wieku. Susanna zmarła w październiku 1961 r., a jej mąż Teodor – w listopadzie 1968 r.

Nowi właściciele

Pod koniec lat 60. dom Kusberów zmienił właścicieli. W 1968 r. został on zakupiony przez mieszkającego po sąsiedzku Wernera Uliczkę (1944-2018), który w latach 2002-2014 sprawował funkcję sołtysa Smolarni, a wcześniej, w latach 1998-2002, był radnym III kadencji Rady Gminy Strzeleczki. W roku 1969 ożenił się z pochodzącą z Racławiczek Krystyną Chowaniec (1946-2008), która razem z mężem zamieszkała w Smolarni. Dom ten zakupiono na krótko przed śmiercią Teodora Kusbera.

I tak przez kolejne lata Uliczkowie mieszkali w domu na ul. Opolskiej 6. Od lat 80. razem z synem Grzegorzem. Mieszkańcy, którzy czynnie brali udział w przygotowaniach do parafialnych dożynek, pamiętają czasy, w których część pokoi tętniła życiem podczas plecenia koron żniwnych.

Dom Uliczków na fotografii z kwietnia 2012 r.
Dom Uliczków na fotografii z kwietnia 2012 r.

 

Żona Wernera Uliczki zmarła w lutym 2008 r., a on sam – w kwietniu roku 2018 r. Rok później dom nabyli nowi właściciele – rodzina Glinków. Obecnie budynek jest w trakcie gruntownego remontu. Podczas prac, przebijając się przez jedną ze ścian, członkowie rodziny natrafili na ciekawe znalezisko. Schowaną w szklanej butelce kartkę z datowaną na 1969 r. adnotacją: „7.III.1969 rok / Uliczka Werner / Chowaniec Krystyna. / Jan Kowolik zamor[o]wał te drzwi”.